Historia Sanktuarium i Parafii Świętego Wojciecha.
Najdawniejsza nazwa naszej dzielnicy wywodzi się od drzewa czczonego przez pogan i brzmiała „Dąb”, „Dębica” lub „Dębno”. Jeszcze w XIII w. w dokumencie z 1236 roku, w którym książę Światopełk II udziela nadań i przywilejów dla istniejącego tu kościoła i klasztoru Benedyktynów, spisanego po łacinie, używa się określenia „ecclesie sancti Adalberti ad QUERCUM” – czyli kościół św. Wojciecha pod DĘBEM. Dzisiejsza nazwa „Święty Wojciech” pochodzi od imienia Świętego i od kościoła pod jego wezwaniem. Do tego miejsca w kwietniu 997 roku przybywa misjonarz Wojciech by chrzcić pogan.
Wiadomo, że przed rokiem 1236 musieli przybyć tu benedyktyni, ponieważ w tym czasie posiadali już w Świętym Wojciechu klasztor i kościół, wzniesiony prawdopodobnie na wzgórzu, mieli browar i nieruchomości w pobliskim Gdańsku.. Po osuszeniu terenów u stóp wzgórz, rozpoczęli budowę nowego kościoła. W tamtych czasach budowy trwały długo. W każdym razie przed rokiem 1310 (rozpoczęcie przekopywania kanału Raduni) prace musiały zostać już rozpoczęte i wytyczone zarysy świątyni.
Jest to jedyny chyba w okolicy kościół, do którego wchodzi się w dół – nie do góry!
Podniesienie terenu wokół świątyni nastąpiło wskutek rozplantowania ziemi wykopanej z kanału. Benedyktyni zbudowali też nowy klasztor, w miejscu, gdzie stoi obecna plebania. Po zdradzieckim opanowaniu Gdańska przez rycerzy krzyżowych, nastały dla benedyktynów i okolicznej ludności ciężkie czasy; co prawda w roku 1466 Gdańsk wrócił pod panowanie polskiego króla, jednak żywioł niemiecki był bardzo silny w mieście i okolicach uniemożliwiając prawdopodobnie polskim benedyktynom spokojny rozwój czy wręcz egzystencję. W każdym razie w roku 1500 benedyktyni opuścili Święty Wojciech. W ich miejsce, z nominacji biskupa kujawskiego, parafią zaczęli opiekować się księża niezakonni. Ich praca nie była łatwa, przypadła bowiem na okres wystąpień Lutra (1517), wielkiego zamieszania w Kościele, krwawych rozruchów religijnych w Gdańsku, nacisku luterańskiej większości. 20 sierpnia 1537 roku Święty Wojciech dotknęło wielkie nieszczęście; wybuchł ogromny pożar, który strawił kościół, konwikt zakonny, szkołę klasztorną, zabudowania przyklasztorne i całe osiedle. Odbudowa trwała długo, bo dopiero w 1575 roku kościół został konsekrowany. Wkrótce świątynia uzyskała obecny kształt przez dobudowanie dwóch transeptów, czyli kaplic; północnej – św. Józefa i południowej – św. Wincentego a’ Paulo.
Fundatorem odbudowy kościoła i opiekunem wojciechowych i gdańskich, katolickich wiernych był ks. biskup Stanisław Karnkowski z Włocławka. Z jego inicjatywy powstała w Świętym Wojciechu polska szkoła w 1579 roku. Niechętnie patrzyli na nią gdańscy rajcy – w większości Niemcy. Proces odbudowy osiedla i przykościelnych zabudowań trwał bardzo długo. Budowę plebanii na dawnych fundamentach klasztoru zakończono dopiero w 1667 roku. W roku 1680 wzniesiona została nad kruchtą (przedsionkiem) kościoła wieża, zakończona kopułą i hełmem. Powstała ona w czasach proboszczowania Joachima Pastoriusa Hinterberga – postaci niezwykle zasłużonej dla Gdańska i także dla Świętego Wojciecha. Do czasów międzywojennych w wieży wisiały dwa dzwony, o czym wspomina proboszcz parafii w latach trzydziestych XX w. – ks. Brunon Lemke. Stanowi ona do dziś przepiękną ozdobę świątyni. W ostatnim czasie przeprowadzono gruntowny remont wieży, kopuły i hełmu, przywrócono poprzedni kształt zegarowi, który świeci na wieży nowością i stanowi przedmiot dumy proboszcza – ks. Krzysztofa Ziobro. To z jego inicjatywy, z wielkim wkładem czasu, pracy i nerwów oraz przy finansowym wsparciu wielu parafian była możliwa odbudowa tego zabytku, który groził już zawaleniem.
W roku 1713 biskup kujawski, którego jurysdykcji w dalszym ciągu podlegał Gdańsk i Święty Wojciech sprowadził do naszej parafii misjonarzy ze zgromadzenia św. Wincentego a’ Paulo z Krakowa.
Było ich siedmiu. Byli oni powołani do prowadzenia misji i opieki nad chorymi, biednymi i sierotami. Założyli oni tzw. folwark nad starą rzeką Radunią, rozciągający się pomiędzy wsią Radunica i mostem kolejowym. Ziemią tą, wyszynkiem i browarem zarządzał dzierżawca. Było to główne źródło utrzymania zakonników i kościoła. To z ich czasów pochodzi wiele zabytków ruchomych kościoła, malowideł w bocznych kaplicach, a także bardzo interesujące freski na stropach parteru plebanii. Są to malowidła barokowe o cechach prowincjonalnych. Malowidło w korytarzu wejściowym plebanii zostało odnowione w związku z obchodami 1000-lecia. Znacznie większe malowidło w pomieszczeniu, które nazywamy refektarzem, zrekonstruowano kilka lat temu. Było ono bardzo zniszczone; jego konserwacja wymagała wielkich nakładów finansowych. Parafianie, jak zwykle, pomagali swojemu proboszczowi składając ofiary pieniężne. Udało się ks. Krzysztofowi pozyskać sponsorów. Ten wielki wysiłek się opłacił. Strop w refektarzu wygląda przepięknie! Warto go zobaczyć. Lazaryści przebywali w naszej parafii do roku 1818, kiedy to zarządzeniem władz pruskich (zabór pruski) z dnia 8 sierpnia zakon uległ kasacji, a Gdańsk i Święty Wojciech zostały przyłączone do Prus.
Wcześniej, na tych terenach rozgrywały się wielkie bitwy. Najpierw, w 1807 r. wojska napoleońskie wkroczyły do Gdańska, z którego w obawie przed dostaniem się do niewoli, uciekł do Królewca król pruski Fryderyk Wilhelm III. Gdańsk ustanowiono „Wolnym Miastem”, do którego przyłączono dnia 9 lipca Święty Wojciech. Pokój trwał krótko. Po klęsce Napoleona pod Moskwą wojska rosyjskie i pruskie dotarły w roku 1813 pod Gdańsk. W Świętym Wojciechu była ich główna kwatera. Tu przebiegał front. Płonęła Orunia i Stary Szotland. Ich mieszkańcy w popłochu opuszczali swoje domostwa. Gdańszczanie przedzierali się przez linię frontu by ratować życie. Lazaryści utworzyli w klasztorze (plebanii) szpital i dokarmiali sieroty, biednych i uciekinierów. Straty w ludziach były ogromne. Poległych i zmarłych chowano na wzgórzu i wzdłuż ogrodów ciągnących się do Orunii. Gdańsk padł 1 stycznia 1814 roku a cztery lata później lazaryści zmuszeni byli opuścić Święty Wojciech. Ich miejsce zajęło trzech księży niezakonnych: proboszcz i dwóch wikarych. Był to bardzo ciężki okres dla działalności Kościoła w Świętym Wojciechu: okres prześladowań wszystkiego co polskie i nasilonej niemieckiej kolonizacji. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Gdańsk stał się Wolnym Miastem – nasza dzielnica znalazła się w jego składzie.
30 grudnia 1925 roku Stolica Apostolska erygowała w Wolnym Mieście Gdańsku diecezję gdańską z siedzibą w Oliwie. Urząd ordynariusza pełnił ks. biskup O’ Rourke do roku 1938, kiedy to pod naciskiem rządu hitlerowskiego biskupem ordynariuszem mianowano Karola Marię Spletta – Niemca.
W naszej dzielnicy, w okresie międzywojennym, przeważał żywioł niemiecki – choć katolicki. Miejscowi księża usiłowali przywrócić Sanktuarium charakter misyjny. Udało się to dopiero ks. Brunonowi Lemke. Ofiarni parafianie 6 lutego 1928 roku przystąpili do budowy drogi pątniczej na wzgórze. Było to dzieło niezwykle pracochłonne – ale droga ta istnieje do dziś i służy rzeszom pielgrzymów, którzy przybywają do Sanktuarium. Otwarcie nowego okresu pielgrzymek odbyło się w niedzielę 19 sierpnia 1928 roku. Stowarzyszenie robotników katolickich w sile tysiąca mężczyzn brało udział we Mszy św. sprawowanej dla czterech tysięcy pielgrzymów. Odpustowe kazanie wygłosił ojciec Mikołaj z Olsztyna. Dnia 6 lipca 1930 roku nastąpiło przeniesienie relikwii św. Wojciecha do naszego kościoła, co bardzo wpłynęło na wzmożenie tradycji pielgrzymkowej. W tym samym roku ks. Lemke wydał niewielką książkę o historii życia, męczeństwie patrona naszej parafii i historii kościoła, wpisującą się w starania tego proboszcza o nadanie Sanktuarium należnego mu znaczenia. Czasy straszliwej II wojny przerwały te usiłowania. Nowy impuls dla ponownego odtworzenia tysiącletniej tradycji pątniczej nastąpił wraz z objęciem parafii przez ks. Jana Lalewicza w 1949 roku.
Był pasjonatem historii Polski i historii Kościoła na naszych ziemiach. Jego dziełem było zainstalowanie za czasów biskupa Edmunda Nowickiego 14 drewnianych krzyży na drodze wiodącej na święte wzgórze – choć ich poświęcenie nastąpiło dopiero dnia 25 kwietnia 1965 roku – przez ks. biskupa sufragana Lecha Kaczmarka. Stało się to bez zezwolenia komunistycznych władz, które za to dzieło i inne równie ważne dla parafii przedsięwzięcia szykanowały ks. Lalewicza. Mimo szykan ks. proboszcz nie ustawał w swojej pracy duszpasterskiej organizując wielkie odpusty, przeprowadzając remonty kościoła, plebanii, kapliczki na wzgórzu,dbając o cmentarz i jego otoczenie, organizując rekolekcje dla wiernych swojej parafii, a także rekolekcje prywatne w domu rekolekcyjnym, zachęcał parafian do współpracy, prowadził lekcje religii w szkołach i przedszkolu. Dając wyraz umiłowaniu swojej parafii i Sanktuarium napisał i wydał w Melbourne spore dzieło: „Święty Wojciech i Gdańskie Sanktuarium w zwierciadle historii. 997 – 1997. Ks. Jan Lalewicz pracował w naszej parafii do roku 1982 – a więc 33 lata!
Dnia 15 lipca 1988 roku proboszczem parafii i kustoszem Sanktuarium został ks. Krzysztof Ziobro. Tak jak wszyscy jego poprzednicy, oprócz pracy duszpasterskiej w parafii, musiał podjąć trud utrzymania i rozwoju parafii będącej miejscem dorocznych odpustów diecezjalnych.
Pracy było wiele. Trzeba było położyć nowy dach na kościele, pomalować świątynię wewnątrz i mury zewnętrzne, zadbać o kapliczkę i pątnicze wzgórze, krzewić wiedzę o naszym patronie, remontować plebanię i jej otoczenie. Do pomocy przekształcania parafii w placówkę misyjną został skierowany ks. Marek Czajkowski. Z wielkim zapałem zabrał się do budowy kalwarii, realizując marzenie ks. Lalewicza. Każdy z nas może podziwiać efekty jego pracy, modlić się przy stacjach drogi krzyżowej prywatnie lub w grupie modlitewnej, która każdego piątku, zanosi do Niebios pokorne prośby i dziękczynienia. Wielkim zadaniem, które stanęło przed proboszczem i jego parafianami było 1000 lecie Chrztu Gdańska i męczeńskiej śmierci naszego patrona, przypadające 23 kwietnia 1997 roku. Była to wielka akcja wspólnotowa. Ks. proboszcz, ks. Czajkowski i wikariusz potrafili zgromadzić wokół siebie wielkie grono parafian, którzy podjęli dzieło przygotowań. Zaangażowały się szkoły podstawowe w Świętym Wojciechu i Lipcach, siostry zakonne ze Zgromadzenia Bożego Miłosierdzia, nauczyciele, uczniowie. Jedni sprzątali, przeprowadzali szereg drobnych i większych remontów w kościele, na wzgórzu, na plebanii, na cmentarzu. Podjęto się dużego przedsięwzięcia wybrukowania całego otoczenia świątyni i schodów prowadzących na wzgórze, renowacji figury św. Wojciecha i uporządkowania terenu wokół, malowania zabytkowego „domu grabarza”, renowacji grobów księży, którzy spoczęli na cmentarzu i w pobliżu kościoła.
Inni organizowali dzieci i młodzież; przeprowadzali kształcenie i konkursy wiedzy o św. Wojciechu i historii parafii i dzielnicy. Zapoznawali z zabytkami znajdującymi się w kościele i plebanii. Nasza młodzież wystąpiła w programie telewizyjnym „Ziarno”, nakręcono film z udziałem młodzieży, która miała przyjąć sakrament bierzmowania, były audycje radiowe, duże grupy pielgrzymkowe, które młodzież pod kontrolą dorosłych oprowadzała po Sanktuarium, artykuły w miejscowej prasie. Udało się nam dokonać reprintu broszury napisanej przez ks. Brunona Lemke „Der Wallfahrtsort St. Albrecht” i zamieszczenie go w jednym wydaniu z tłumaczeniem Marii Nalaskowskiej. Wydaliśmy książkępt. „Sanktuarium św. Wojciecha w Gdańsku Świętym Wojciechu”autorstwa Albiny Wiktorskiej, folder ze skróconą historią Sanktuarium, autorstwa tejże, ze zdjęciami Adama Strzelczyka oraz zestaw widokówek. Milenijny Odpust z uroczystą Mszą św. odbył się w niedzielę 28 kwietnia 1997 roku z udziałem ogromnej rzeszy pielgrzymów. Pierwszą delegacją, witającą przybyłych biskupów, księży i pielgrzymów byli przedstawiciele naszej parafii; powitalną „mowę” odczytał Miłosz Wiktorski. Spodobała, się chyba arcybiskupowi Gocłowskiemu, bo nawiązał do niej w swoim wystąpieniu.
Grupę parafian, najściślej pracujących z ks. proboszczem, czekało wkrótce nowe zadanie. Z inicjatywy ówczesnego Prezesa Związku Centralnego Dzieła Kolpinga w Polsce, Janusza Rekowskiego i ks. Krzysztofa powołano w Świętym Wojciechu Stowarzyszenie Rodzina Kolpinga.
Zebranie założycielskie odbyło się na plebanii dnia 14 czerwca 1998 roku. Już latem rozegrano pierwsze mecze piłki nożnej z udziałem młodych kolpingowców z Niemiec i dwóch naszych drużyn; z Lipiec i Świętego Wojciecha. Organizatorem był ks Janusz Rekowski i ks. Krzysztof – prezes naszej Rodziny. Tamtego lata odwiedziła nas również Rodzina Kolpinga z Sycowa. Jesienią przystąpiliśmy do organizowania świetlicy dla dzieci. Wspólnymi siłami członków Rodziny Kolpinga i zaprzyjaźnionych parafian oraz młodzieży wyremontowaliśmy pomieszczenie, w którym stanął stół do ping-ponga – później – inne pokoje plebanijne. Stały się one siedzibą świetlicy i drugim domem dla wielu małych parafian. Świetlica działała wtedy na zasadach wolontariatu. Prowadziliśmy zajęcia plastyczne, sportowe, pomoc w odrabianiu lekcji,; w soboty sekretarz Rodziny – pani Wanda Jarońska prowadziła zajęcia dla maturzystów z matematyki.
Przygotowała do matury wiele pokoleń naszej – i nie tylko – młodzieży. Świetlica parafialna działa do dziś pod nazwą „Słoneczne Wzgórze”; obecnie zatrudnia profesjonalnych opiekunów i wychowuje kolejne pokolenia młodych parafian. Do dziś organizujemy rozgrywki piłki nożnej pod nazwą „O Puchar Prezesa” na cześć ks. Janusza Rekowskiego. Obecnie rozgrywki są elementem „Festynu Integracyjnego”, który od kilku lat odbywa się na wzgórzu św. Wojciecha we wrześniu. Stałym punktem naszego programu są zabawy sylwestrowe, z których dochód zasila nasze i parafialne inicjatywy. Było ich w ciągu siedemnastu lat działalności RK mnóstwo. Nie sposób ich wymienić; może tylko powiem o sponsorowaniu uzdolnionej młodzieży, pomoc uboższym kolpingowcom i parafianom, pomoc w dofinansowaniu remontów na plebanii i wieży kościoła.
W pierwszych latach naszej działalności gościliśmy na plebanii wiele grup pielgrzymkowych niemieckich Rodzin Kolpinga. Cóż to była za mobilizacja! Ileż mieliśmy siły, by to wszystko opanować!
W większości były to wizyty jednorazowe; niektóre zaowocowały przyjaźniami i sponsorowaniem naszej Rodziny przez przyjaciół z Niemiec. Nie sposób tu nie wymienić naszego wielkiego przyjaciela – Gerda Tietza z Meschede czy Josefa Meincke z Werne. Dzięki tej współpracy nasz „młody Kolping”mógł świętować spotkanie z papieżem Benedyktem XVI, zwiedzić okolice Werne, poznać działalność niemieckiego Młodego Kolpinga. Grupa 8 młodych kolpingowców odwiedziła Święty Wojciech – my przygotowaliśmy dla nich szereg atrakcji. Nawiązaliśmy także ścisły kontakt z Kolpingiem litewskim i tamtejszą Polonią. Niestety, po śmierci Konstantego Tumasa, cudownego człowieka i kompana, żarliwego katolika i krzewiciela idei Kolpinga, kontakty się urwały. Zaprosiliśmy na wakacje letnie grupę młodzieży ze Stowarzyszenia Polaków na Białorusi wraz z przewodniczącą, Krystyną Zegzdryń. Wiele miłych chwil spędziliśmy na Białorusi, doznaliśmy wielkiej gościnności. Polacy z Radunia kilkakrotnie odwiedzili Święty Wojciech – dostarczają nam wielu wzruszeń.Bardzo uroczyście, z udziałem Zarządu ZCDK, licznie przybyłych prezesów i członków Rodzin Kolpinga z całej Polski, obchodziliśmy 10 lecie naszego Stowarzyszenia.
Na 15 lecie zaprosiliśmy przedstawicieli Rodzin z północnej Polski. Wszystkie kolpingowskie uroczystości rozpoczynamy od Mszy św., spotkania – od modlitwy. Polecamy Bogu i opiece bł. Adolfa Kolpinga nasze działania; a trzeba powiedzieć, że od chwili powołania Rodziny Kolpinga, prawie każda, parafialna inicjatywa nie może się odbyć bez udziału członków Rodziny. W ostatnim czasie skupiliśmy nasze zainteresowanie na parafialnych seniorach. Powstał przy Rodzinie Kolpinga Klub Seniora. Spotkania odbywają się oczywiście na plebanii. Ks. proboszcz przybliża nam Ewangelię, zapoznajemy seniorów z historią patrona parafii, św. Wojciecha i patrona Stowarzyszenia – bł. Kolpinga, śpiewamy pieśni religijne, patriotyczne i okazjonalne, prowadzimy kronikę spotkań, słuchamy zwierzeń i wspomnień. W tym właśnie gronie powstał pomysł zapisania wspomnień, przechowania ich dla potomnych. Latem tego roku udało nam się przygotować, pierwszą (jak planujemy) cześć pracy autorstwa Doroty Kuropatwy i Albiny Wiktorskiej pt.: „Święty Wojciech. Ludzie. Zdarzenia. Wspomnienia”. Mamy nadzieję, że uda nam się zachęcić do współpracy trochę liczniejsze grono parafian. Zapraszamy!
Albina Wiktorska